Przedstawiam Ci pięć sposobów, które nie omijają kolejki w Izbie Przyjęć szpitala. Sposobów, które są nagminnie stosowane z myślą, że przyspieszą konsultację dziecka przez lekarza dyżurnego. Mimo swojej popularności, sposoby te nie działają. A czasem odnoszą skutek odwrotny od zamierzonego.
Sposób pierwszy – Krzyki i awantury.
Ten kto się bardziej boi – bardziej krzyczy. Krzyczą też Ci, którzy wpoili sobie przekonanie, że tylko krzykiem mogą osiągnąć swój cel. A cel tak naprawdę jest wspólny: i dla rodzica, i dla dziecka, i dla lekarza. Naszym celem jest, aby dziecko otrzymało pomoc. Krzyki i awantury znacząco (i podkreślam to znacząco) utrudniają udzielenie pomocy dziecku.
Agresja nie jest żadnym gwarantem ominięcia kolejki oczekujących. Obserwuję czasem awantury, które dotyczą dziecka zdrowego. Celem rodzica jest wówczas nie udzielenie pomocy dziecku, a informacja o braku choroby u dziecka. Bardzo lubię udzielać takich informacji, o ile jestem się w stanie przebić przez krzyk rodzica. Najlepiej współpracuje mi się z tymi, którzy potrafią się opanować, chociaż rozumiem zdenerwowanie.
Sposób drugi – powołanie się na znajomości.
Pewnie gdzieś w medycynie jest tak, że jak masz znajomego, to on Ci coś przyspieszy czy załatwi. Prawda jest taka, że w Izbie Przyjęć nie ma miejsca na znajomości. Nie ma znaczenia czy znasz się z ordynatorem szpitala, celebrytą z telewizji czy marszałkiem województwa. Przede wszystkim nikt tych wiadomości nie weryfikuje, więc też rzadko daje im się wiarę. W momencie przyjmowania do szpitala, najważniejszy jest stan zdrowia dziecka. Dalsze potrzeby mają mniejsze znaczenie. Powołanie się na znajomości jest potrzebą rodzica, aby uzyskać więcej albo szybciej. Co wynika z dość powszechnego przekonania, że tylko po znajomości można załatwić cokolwiek i że „obcy” personel jest obojętny. Może Ty też tak uważasz. Może Ty też masz złe doświadczenia związane ze szpitalem. Wiem tylko, że jak przyjmuję „protegowanego”, to nie mam dla niego większych umiejętności w zapasie ani jakiegoś specjalnego traktowania. W gabinecie lekarskim wszyscy są równi wobec choroby i wobec procedury przyjęcia.
Sposób trzeci – groźby.
Groźby idą w parze z agresją. Groźby są karalne. Rękoczyny też są karalne. Warto nadmienić, że lekarzowi i pielęgniarce, pracującym w Izbie Przyjęć, którzy wykonują czynności w ramach świadczeń pomocy doraźnej, przysługuje ochrona prawna należna funkcjonariuszowi publicznemu. Agresja wobec osoby mającej taką ochronę ma konsekwencje prawne i jest czynem ściganym z urzędu.
Sposób czwarty – zgłoszenie się prosto do oddziału szpitalnego z pominięciem Izby Przyjęć.
Ten sposób jest krótkoterminowy. Zgłoszenie się bezpośrednio „z ulicy” do oddziału szpitalnego skutkuje przekierowaniem do izby Przyjęć. Wyjątkiem są sytuacje, gdy szpital Izbą Przyjęć nie dysponuje. Zasadniczo Izba Przyjęć, jak nazwa wskazuje, służy do przyjmowania pacjentów do szpitala. Jest miejscem identyfikacji pacjenta, zakładania historii choroby, skierowania do określonego oddziału.
Sposób piąty na ominięcie kolejki – przyjazd karetką.
„Wzywaj karetkę! Nie zastanawiaj się!” – czytają mamy na forach internetowych, gdzie pytają inne mamy o lek przeciwgorączkowy dla dziecka. Rady padają jedna za drugą. Przekaz jednoznacznie mówi, że dzieciom gorączki się nie zbija, tylko wzywa karetkę i … prosto do szpitala!
Nic dziwnego, że wśród rodziców utarło się przekonanie, że przyjazd do szpitala karetką gwarantuje przyjęcie i zbadanie dziecka poza kolejką oczekujących. I nie raz zdziwienie budzi informacja, że o kolejności przyjęć nie decyduje środek transportu tylko opinia lekarza. Karetki przywożą dzieci z katarem, stanem podgorączkowym od dwóch godzin, zaróżowieniem podeszwy stopy, zabrudzeniem tuszem, z powodu zgubienia klocka do zabawy, trudnego gojenia paznokcia – to nie są moje wymysły, to są przykłady z życia.
Nie są to stany wymagające zgłoszenia do Izby Przyjęć, bo bez trudu mogą zostać zaopatrzone i skonsultowane w rejonowym gabinecie lekarza rodzinnego albo pediatry. Ponadto dziecko, które oceniam jako biegające, zadowolone, bez duszności, nie wymaga przesuwania w kolejce do przodu.
Które dziecko wymaga ominięcia kolejki w Izbie Przyjęć?
Dzieci znajdujące się w bezpośrednim stanie zagrożenia życia lub zdrowia zawsze mają pierwszeństwo, bez względu na sposób w jaki trafiają do szpitala.
Dzieci, które przyjeżdżają karetką, były już zbadane przez ratownika, zabezpieczone, mają monitorowane podstawowe czynności życiowe. Są stabilne i bezpieczne. Część z tych dzieci nie wymaga dalszej interwencji medycznej. To są te dzieci, które po konsultacji możemy odesłać do domu.
Najtrudniej jest wtedy, kiedy do szpitala zgłasza się dziecko w ciężkim stanie, które jest posadzone przez rodziców gdzieś na korytarzu, na krzesełku, z tyłu. Byłam świadkiem sytuacji, w której pielęgniarka wyłowiła ciężko chore dziecko z poczekalni i nadała błyskawiczny bieg wydarzeń, mimo, że równocześnie do Izby wjechały 2 zespoły ratownictwa. Na tym przykładzie widać, że o kolejności udzielania pomocy dzieciom decyduje przede wszystkim ich stan zdrowia a nie głośność członków rodziny, stopień zdenerwowania czy nazwisko na skierowaniu.