Dziecko wymaga leczenia w szpitalu. Każde zachowanie personelu, którego nie rozumiesz, możesz odbierać jako błędne, wadliwe, nieprzemyślane. Wpadasz już w panikę? Czujesz bezradność? Możesz nawet mieć poczucie, że nikt nic nie robi w Twojej sprawie. Że w szpitalu pełnym ludzi zostajesz z dzieckiem i jego chorobą sama. I pewnie masz swoje wyobrażenie pomocy, jakiej oczekujesz.
Każdy rodzic w obliczu choroby dziecka czuje lęk i bezradność.
Ci, którzy boją się o swoje dziecko, są głośni. Wręcz agresywni. Czy to znaczy, że zalecam postawę agresywną? Nie! Absolutnie nie. Dla rodzica hospitalizacja z dzieckiem jest sprawdzianem jak sobie radzi w sytuacji stresowej. I kryzysowej.
Uwierz mi, że ludzie pracujący w szpitalu rozumieją, po co się zjawiasz. Udzielenie pomocy jest dla nich oczywiste. Nie jesteś ich jedynym pacjentem i wiem, że masz to w nosie. Wiem, bo kiedy byłam w Izbie przyjęć z moim chorym dzieckiem też miałam w nosie kolejkę oczekujących. Dzieci płaczą, krzyczą, matki się denerwują i spływają potem.
Ci, do których przychodzisz to też ludzie. Nawet, jeśli trudno Ci w to uwierzyć, są wyrozumiali. Różnią się od Ciebie wiedzą i doświadczeniem i właśnie dlatego oczekujesz od nich pomocy. Oni widzieli już dzieci z problemami takimi jak Twój. I widzieli rodziców tak wystraszonych jak Ty. Cześć z nich ma dar uspokajania. Część z nich ogarnęła maska znieczulicy.
Twoja interpretacja zachowań personelu, uwierz mi, ma olbrzymie znaczenie.
Nie raz widziałam złość czy gniew na twarzy rodzica. Gniew skierowany do pielęgniarki. Ta konkretna pielęgniarka, którą mam na myśli, bardzo przejmowała się swoimi obowiązkami. Zawsze, kiedy była bardzo skoncentrowana na swoich zadaniach i wykonywała powierzone jej czynności z największą starannością, miała nieciekawy wyraz twarzy. Skupienie, zaciśnięcie ust sprawiały jakby nic nie słyszała. Co pacjenci interpretowali jako „nieuprzejma, nic jej nie obchodzi”. A ona po prostu nie potrafiła się uśmiechnąć, kiedy pracowała na najwyższych obrotach. W tamtej obsadzie byłą najlepszą pielęgniarką, najbardziej doświadczoną i kompetentną.
Dlatego, jeśli czujesz, że nikogo nie obchodzi Twój los w szpitalu i czujesz, że zaraz pękniesz, spróbuj mojej rady. Współpracuj. Jeśli masz wątpliwości, to zrób takie założenie. Założenie korzystne dla Ciebie: Ty i zespół medyczny działacie razem dla dobra chorego dziecka.
Pewne decyzje czy prośby wyrażane są przez personel jako żądanie. Nic dziwnego, że rodzice tego nie lubią i nie chcą dostosować się do żądań. Nikt nie lubi, kiedy się mu rozkazuje. Reakcje rodziców są trojakiego rodzaju: jedni się nie odzywają, siedzą cicho i tkwią w błędnym przekonaniu, że każdy protest będzie skutkował przerwaniem leczenia dziecka. Drudzy zaś idą w otwarty konflikt i reagują jawną agresją, nierzadko z niegrzecznym zachowaniem. A gdzie są trzeci? Trzeci typ rodziców współpracuje. Na szczęście jest to ta najliczniejsza grupa opiekunów.
Jacy są rodzice współpracujący?
Przede wszystkim pytają, kiedy nie rozumieją. Chcą widzieć sens działań. Na przykład w sytuacji, w której słyszy odmowę w odpowiedzi na wysłanie cioci do lekarza, aby dowiedziała się o stan zdrowia dziecka. Nie krzyczy, że to skandal, tylko pyta „dlaczego nie?”. Potrafi dostosować się do panujących zasad. Często jest tak, że zachowanie rodziców jest olbrzymią pomocą dla personelu i jest bardzo zauważalne.
Mamy mają potrzebę kontrolowania sytuacji. Często kontrola przybiera formą martwienia się o wszystko. Jak to zrobić, żeby było lżej? Różne mamy mają różne sposoby. Wystarczy jedna bratnia dusza wśród pracowników oddziału, czy to lekarz czy serdeczna pielęgniarka. Ta osoba jest dla mnie łącznikiem z pozostałymi. Jest moim sprzymierzeńcem. Mam z kim współpracować. Wiem, że razem jest łatwiej.
Czy masz swoje sposoby na przetrwanie w szpitalnej rzeczywistości z chorym dzieckiem? Co było dla Ciebie skuteczne?
Zajrzyj, jeśli chcesz przeczytać więcej:
Jak przygotować się do pobytu w szpitalu z chorym dzieckiem i przetrwać?
Wypisuję dziecko ze szpitala, na własne żądanie.
5 najtrudniejszych pytań o dziecko, zadawanych rodzicom przez lekarzy.