Człowiek człowiekowi dietą.

Mnogość opiekunów może być jedną z trudności na drodze do przestrzegania zleconej dziecku diety. Dziecko nie przechodzi na dietę aby schudnąć, ale aby zmienić swój sposób odżywiania na korzystny dla zdrowia. Jeśli problemem dziecka jest otyłość, to taką zlecamy mu dietę, która jest jednym z elementów leczenia otyłości.

Rodzice są świadomi celu. Celem jest stan zdrowia.

Trudność, jaką napotykają rodzice, jest fakt, że dziecko ma wielu opiekunów. Rodzice są najbardziej zaangażowani. Lecz pozostali opiekunowie potrafią popsuć ich wyniki. Rodzic ma poczucie, że jego wysiłki idą na marne. Stąd bliska droga do frustracji oraz  najprostsza, do porzucenia diety z myślą, że to przecież za trudne.

Kluczem wydaje się być współpraca wszystkich zainteresowanych stron. Lecz to właśnie nie jest takie proste.

Kto zostaje z dzieckiem na co dzień?

  • Niemowlęta zazwyczaj pozostają pod opieką mamy.
  • Dzieci w wieku poniemowlęcym albo są otoczone opieką niani, albo idą do żłobka, albo zajmują się nimi dziadkowie.
  • Starsze dzieci idą do szkoły i tam spędzają sporą część dnia. Współpraca ze szkołą jest kluczowa.
  • Młodzież przejmuje część odpowiedzialności za swój sposób odżywiania. Ideałem byłoby, gdyby nastolatek samodzielnie przygotował przynajmniej część posiłków i miał wpływ na zakupy spożywcze.

Jak ich wszystkich przekonać, że dziecko musi pozostawać na diecie? Weźmy na przykład dietę eliminacyjną, spowodowaną alergią pokarmową u dziecka. Niech to będzie alergia na białko mleka krowiego. Recz w tym, żeby uświadomić wszystkim opiekunom dziecka, że nie może ono otrzymywać białka mleka krowiego.

Z mojego doświadczenia wynika, że już po pierwszej konsultacji z alergologiem rodzice rozumieją istotę zleconej diety. Obserwuję też większe obciążenie mam stosowaniem diety u dziecka. To mamy są bardziej rozliczane i to one tłumaczą się lekarzom, czemu dziecko „coś zjadło”. Zazwyczaj to mama przychodzi z dzieckiem, z zaostrzoną wysypką i to mama czasem nie wie, co ma powiedzieć na pytanie „jak ono mogło zjeść mleko, przecież pani wie, że mu nie wolno”. No tak, mama wie, ale najczęściej mama nie jest jedynym opiekunem dziecka.

Kwestia, kto odpowiada za zastosowanie diety, nie jest łatwa ani prosta. Z jednej strony można bowiem uznać, że to opiekunowie prawni odpowiadają za dziecko. Z drugiej strony jest też opiekun faktyczny, jakim są na przykład dziadkowie codziennie opiekujący się wnukiem. I trudno też, aby instytucja żłobka całkowicie zrzekała się odpowiedzialności za zdrowie dziecka, przebywającego w murach żłobka.

Ideałem byłoby, aby wszyscy opiekunowie zaangażowali się w sprawę i każdy z nich postępował wedle wskazówek rodziców, co do diety dziecka.

Moim zdaniem najprościej jest z instytucją.

Prywatnym placówkom wystarczy prośba rodzica. W miejscach, które są współfinansowane ze środków publicznych, jest wymagane zaświadczenie lekarskie o konieczności stosowania diety. Nie jest to żaden problem uzyskać takie zaświadczenie. Lecz zwracam uwagę, że ja wystawiam zaświadczenie zgodne z prawdą i wskazaniami. Czyli dziecku, u którego rozpoznano alergię na białko mleka krowiego nie wystawię zaświadczenia o konieczności stosowania diety bezglutenowej. Zaświadczenia wystawiam w granicach wskazań.

Trochę inaczej sprawa w wygląda w szkole.

Tu nie ma takich możliwości. Rozwiązanie jest podobne do stosowanego w restauracjach. Rodzice są informowani na temat alergenów występujących w potrawach. Jeśli więc dziecku nie wolno zjadać jakiegoś pokarmu, najpierw rodzic powinien wiedzieć, jakie dania dostępne są w szkolnej stołówce a następnie przekazuje dziecku, kiedy może zjeść obiad (bo na przykład tego dnia jest zupa, w składzie bez nabiału i bezpieczna dla dziecka). Podejście do szkolnego odżywiania jest oparte bardziej na zasadzie: wybieram, to co dla mnie bezpieczne, z tego, co jest oferowane. Podejrzewam, że większy nacisk rodzice położą raczej na samodzielne przygotowanie dziecku przekąsek, co daje większe poczucie kontroli na posiłkami.

Z nianią czy opiekunką sprawa może wyglądać różnie.

Mamy przecież do czynienia z człowiekiem, od którego nie wymagamy wiedzy medycznej. Będzie to sprawą indywidualną, w jaki sposób przedstawić opiekunce to, czego od niej oczekujemy. Prawdopodobnie mówiąc o konieczności stosowania diety, będziesz używała podobnych słów, jakie usłyszałaś od lekarza zlecającego ten typ diety.

O ile niania nie przygotowuje posiłków, z przestrzeganiem diety eliminacyjnej nie powinno być problemu. Do wyzwań można zaliczyć regularne kupowanie lizaczków na spacerze czy rozpoczynanie dnia od kremu czekoladowego. Dzieci to polubią, szczególnie, jeśli sami im pozwalamy i kupujemy. Dla niektórych to nic strasznego, na przykład dzieci z eliminacją białka w diecie mogą pozyskiwać energię z cukrów prostych i dla nich to nie problem. Z kolei dla dzieci, które muszą unikać cukrów prostych, to znacząca niekorzyść.  

Rzecz w tym, że regularność wprowadza nawyk a chodzi o to, żeby regularnie powtarzana czynność nie stała się szkodliwym nawykiem.

Szkodliwy nawyk całkowicie zepsuje dietę. Zorientujesz się, kiedy dziecko wychodzi z domu i ciągnie cię za rękę do sklepu a tam sprzedawczyni na jego widok pyta: „zielony lizaczek, jak zawsze?” I dostajesz zawału 🙂

Na koniec rozmawiamy z dziadkami.

W praktyce wygląda to tak, że mama najpierw rozmawia z babcią, przestrzegając: nie podawaj mu nabiału, bo to mu szkodzi. Babcie często mają własne życiowe doświadczenia i bywa, że nie wierzą w takie cuda jak alergia. Zresztą nie tylko babcie potrafią negować fakt istnienia alergii.

Mamy sięgają po argumenty pokazujące konsekwencje: dostanie wysypki, może mieć zapaść.

Albo odwołują się do autorytetu lekarza: lekarz tak kazał. Wśród starszych ludzi, w pokoleniu naszych rodziców, dziadków, ten argument sprawdza się bardzo dobrze, lepiej niż wśród obecnej młodzieży i pokolenia młodych rodziców. 

Bardzo, ale to bardzo wspierający w tej sytuacji może być tato dziecka. W końcu połowa dziadków to jego rodzice. Wspomoże Cię w rozmowie, podkreślając, że dodanie śmietany do zupy to też nabiał a dziecku nie wolno. Że nawet odrobina jajka, jeśli dziecko jest na nie uczulone, może zaszkodzić.

Wsparciem dla rodziców, może być szczera rozmowa z lekarzem lub dietetykiem.

Mogą poprosić o informację na piśmie: lekarz dał takie zalecenia. Pokazać dietę ułożoną przez dietetyka, jeśli taką mamy. Albo przyprowadzić do gabinetu ze sobą oporną babcię i wspólnymi siłami wyjaśnić problem.

Może być i tak, że w gabinecie rozpoczniemy negocjacje. Ich przebieg może być zaskoczeniem. Dla komfortu wszystkich zebranych lepiej jest, kiedy w rozmowie poza wybranym członkiem rodziny uczestniczy oboje rodziców.

Fakt, że dziecko ma wielu opiekunów, może być jedną z trudności na drodze przestrzegania diety. Lecz jest to problem do rozwiązania. O interwencję możesz zwrócić się do pediatry. Każdy z opiekunów dziecka może okazać się wsparciem.

fot.: GDJ / pixabay.com

O trudnościach związanych ze stosowaniem diety możesz przeczytać też:

Na blogu Blond Pani Domu

owoce do picia: sok czy napój

kilka faktów o karmieniu piersią/

Jedna odpowiedź do “Człowiek człowiekowi dietą.

Komentarze wyłączone.