5 szkodliwych przekonań, które oddalają Cię od zdrowia
#3 Specjalistycznej wiedzy potrzeba, aby prowadzić zdrowy styl życia.
Odkryj to, że trzeba dużo wiedzy a gwarantuję, że już na stracie Ci się odechce, bez względu na to czym jest zdrowy styl życia. Rewelacyjny demotywator. Bez przesady, żeby uczyć się o tym, jak się wyspać albo jak zdrowo jeść. I masz rację. Bo zdrowy styl życia wcale nie wymaga wiedzy.
Znasz historie o tym, że czyjaś babcia żyła 92 lata i nie prowadziła zdrowego trybu życia? To może słyszałaś o mojej babci. Nie chodziła na fitness, nie jadła sałaty 3 x dziennie. Była zawsze szczupła. Nie lubiła kuchni włoskiej, bo brzydził ją żółty ser. Gotowała najlepszą marchewkę pod słońcem. Nigdy nie piła alkoholu. I nigdy nie zastanawiała się, czy zdrowo żyje czy nie. I moim zdaniem, tryb życia jaki wiodła, był całkiem zdrowy.
Gdybym dziś powiedziała mojej babci, że aby poczuć się zdrowo, trzeba ukończyć na kurs gotowania, zaopatrzyć się w literaturę, pójść na masaż, kupić suplementy diety, złapałaby się za głowę. I wyobrażam sobie, jak mówi z troską: „dziecko, chcesz być zdrowa to wyrzuć te suplementy do kosza”.
Widzę wokół siebie mądrych i inteligentnych ludzi, zdumiewają mnie umiejętności i chęci współczesnych mam, które pieką chleb, sadzą zioła i codziennie gotują nowy obiad. Podziwiam. Wiem, że są wśród nich zagubione kobiety, żyjące pod presją oceny. Wprost boją się zrobić coś nie tak. Atakowane wytycznymi żywienia dzieci ze strachem w oczach zabierają dzieciom butelki z sokiem. A potem patrzą w oczy pediatrze, mówiąc, że dziecko pije tylko wodę. Są to mamy świadome i pełne obaw.
Współczuję tym mamom, które zostały ocenione. I które są rozliczane. Z tego jak karmią dzieci, jak wychowują, w co ubierają.
Trudno mi się odnaleźć, kiedy pytają: „co zmienić w diecie dziecka?” Bo kiedy odkodowujemy razem, co dziecko je, od razu wpadają w poczucie winy. To, że jest coś do zrobienia nie oznacza, że z karmienia dziecka dostaniesz dwóję. Nie ode mnie.
Mamy – siłaczki idą na Uniwersytet Parentingowy i czytają o tym, czego pediatra im nie powiedział. Czytają o tym, co wiedzą jej koleżanki. Każdy chce być na bieżąco. Czyta i słucha o tym, co powinno się jeść, jak prać, jak żyć. A jeśli lekarz jej tego samego nie powiedział, nie ufa mu, bo medyk się nie zna.
Zdobywasz wiedzę, która ma Ciebie i Twoje dziecko poprowadzić do zdrowia. Jeśli wierzysz w to, że zdrowo się odżywiasz i podążasz pewnym trendem, pogłębianie swojej wiedzy w tej dziedzinie upewni Cię, że dobrze robisz. Jeśli Ci to służy, poprawia Twoje samopoczucie, zdrowie, nie pozostaje nic innego jak kontynuacja dobrze obranego kierunku.
Są jednak pułapki.
Pierwszą z nich jest brak otwartości na nową wiedzę.
Nową, czyli inną niż ta, którą znasz. Przykład: Kiedy bierzesz udział w szkoleniu, szkolisz się z założeniem, że dowiesz się czegoś nowego. Jaki sens ma uczestnictwo w szkoleniu, jeśli nie chcesz się niczego nowego dowiedzieć? Jaki sens ma czytanie książek czy artykułów w danym temacie, skoro już wszystko na ten temat wiesz?
Otwieramy się zatem na wiedzę. Nie znaczy to, że z automatu przyjmujemy wszystko jak leci za pewnik i przyswajamy bezkrytycznie. Chodzi bardziej o podejście, że dopuszczam taką możliwość, że ktoś inny, na przykład prowadzący, wie więcej ode mnie albo wie coś, czego ja nie wiem.
Drugą pułapką jest weryfikacja wiedzy.
Otóż zdarzyć się może, że uczestniczysz w kursie, który ma wzbogacić Twoją wiedzę o zdrowym odżywianiu i zdrowych codziennych nawykach. Trafisz na kurs dobry lub zły. Nie sprawdzając kompetencji prowadzącego, nie ocenisz jak trafiłaś. To, co usłyszysz, przyjmiesz bezkrytycznie, bo tak zadziała autorytet trenera. Co, jeśli sprawdzisz kompetencje i ocenisz jako marne? Myślę, że po prostu nie pójdziesz.
Chyba, że masz w zwyczaju wątpić i pytać. Pytasz, zadajesz dużo pytań, potrzebujesz informacji, aby ułożyć wiedzę w logiczną całość. Jedno musi wynikać z drugiego. Wówczas albo usłyszysz to, co Cię satysfakcjonuje, albo się poddajesz. W odpowiedzi na liczne pytania i wątpliwości możesz usłyszeć agresję. Sama zdecydujesz co wówczas zrobisz. Uwaga! Nie ma ludzi świętych. Czasem serię drążących pytań traktuje się jak zaczepkę. Kiedy pytającemu nie chodzi o odpowiedź a zależy mu na sprowokowaniu trenera do agresji.
W roli „trenera” możesz posadzić dowolną osobę, od której chcesz zasięgnąć wiedzy. Kiedy byliśmy dziećmi, tę rolę pełnili nasi rodzice. Później coraz częściej to byli nauczyciele. W życiu dorosłym poglądy ukształtowały się w oparciu o to, czego się uczyliśmy wcześniej. Osoba dorosła raczej nie zmieni poglądu, prędzej zmieni nauczyciela.
Z tego wynika pułapka weryfikacji wiedzy. Na tym, że szukając wiedzy i kompetencji znajdziesz kogoś, kto jej nie ma, ale będzie mówił w znany Ci sposób, albo to, co już znasz. To brzmi, jakbyś nie uczyła się niczego nowego.
A przecież są jeszcze obszary, w których pogląd dopiero kształcisz. I jest też prawdopodobieństwo, że w przeszłości nauczyłaś się czegoś, co już jest nieaktualne albo było błędne. Otwarcie się na nową wiedzę będzie bardzo niewygodne. Dlatego ludzie odpuszczają.
Trzecią pułapką jest chęć podzielenia się z innymi nowo odkrytą wiedzą.
Zazwyczaj chęć podzielenia się swoim doświadczeniem przyjmuje postać doradztwa.
- doradztwa nakazującego, kiedy wyraźnie mówisz ludziom, co mają robić: „rób tak, bo ja tak zrobiłam. Odstawiłam szczaw i masowo jem mango. Rób jak ja, będziesz szczęśliwa i zdrowa.”
Nie patrząc na to, że Twój rozmówca może mieć cukrzycę i mango nie jest dla niego najlepszym wyjściem.
- doradztwa oznajmującego, w którym pragnienie uświadomienia świata przyjmuje postać oznajmień: „figi są szkodliwe. Fluor jest szkodliwy. Mango też jest szkodliwe, tylko szczaw jest dobry i trzeba go jeść.”
Jednym słowem, rozpoczynamy rundkę strachu, patrząc, kto się złapie i dołączy do naszych praktyk, a kto ustąpi i odejdzie.
W tym wszystkim mam dla Ciebie dobrą nowinę: nie musisz doktoryzować się ze wszystkiego.
Moja babcia też się nie doktoryzowała. Nie uprawiała na parapecie składników obiadu, po prostu gotowała smacznie. Gips nosiła tyle, ile potrzeba, nie analizowała jego składu. Nie myślała o tym, jaki lek zażywa w ramach zaślepionego badania, nie potrzebowała tego, aby pokonać raka.
Znasz się w jakiejś dziedzinie i robisz to na własny użytek. Nie musisz nikomu doradzać ani odradzać. Jesteś ekspertem i to ekspertem od swoich korzyści. W naszym przykładzie z mango, byłabyś ekspertem od mango w swojej diecie. I nie doradzasz koledze z cukrzycą na temat diety z mango, bo nie jesteś ekspertem od jego cukrzycy. Kolega będzie wdzięczny.
Co więcej, z postawą zwalniającą nas z wszechwiedzy we wszystkim, możemy odpuścić sobie udowadnianie. Po co? Niech dowód z tego przeprowadzi ktoś, kto lata spędził na szukaniu dowodów. Naukowych oczywiście. Niech powie to ktoś, kto żył w laboratorium i życie swoje poświęcił na badania w danej dziedzinie.
Wiesz, dlaczego tak uważam? Bo ja nie zamierzam zamykać się w laboratorium i tam pracować. Bo zdobywanie dowodów naukowych wymaga poświęcenia się pracy naukowej. Wystarczy mi, że ktoś inny to zrobił, sprawdził i doceniam fakt, że mnie o tym poinformuje.
Aż w końcu mogę pozwolić sobie na komfort. Komfortem jest dla mnie wybór znawcy tematu i korzystanie z jego wiedzy.
Korzystałam z wiedzy diabetologa i z wiedzy i doświadczenia pielęgniarki. Uczyła mnie diety cukrzycowej, obliczania wymienników węglowodanowych, wstrzykiwania insuliny. Wiele mnie nauczyła. Wiem, że nie nauczyłabym się tego przez Internet. Na pewno nie wszystkiego i nie w tak krótkim czasie. W Internecie skończyłabym z wątpliwościami i koszykiem zakupów.
Zdrowy styl życia nie wymaga specjalistycznej wiedzy. Opiera się o Twoje wierzenia, Twoje przekonania, Twoje decyzje. Swój styl życia opierasz na swojej hierarchii wartości. Nawet jeśli zawodowo uczysz innych jak poprawiać swoje zdrowie, dobrze jest znaleźć profesjonalistę w swojej dziedzinie i mu zaufać.
fot. pixabay.com/ DariuszSankowski
Jedna odpowiedź do “Zdrowy styl życia wymaga specjalistycznej wiedzy.”
Komentarze wyłączone.