Rodzice zgłaszają się z dziećmi na liczne badania, aby upewnić się co do jednego: że wszystko jest w porządku. Sprawdzają czy jest anemia, czy nie ma niedoborów. Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem jest pobranie krwi w czasie infekcji. Bo za jednym ukłuciem dostaje się informację, jaka to infekcja oraz wszystko, co powyższe. Nic bardziej mylnego.
Badania przy okazji infekcji – fałszywe wyniki?
Badania nie wyjdą oczywiście fałszywe, tylko jak najbardziej prawdziwe. W ogóle słowo „fałszywe” w odniesieniu do wyników badań ma zastosowanie przy badanach jakościowych. A więc takich, które odpowiadają na pytanie: jest czy nie ma? Takim badaniem jest na przykład test ciążowy. Stawia sprawę jasno: albo ciąża jest albo nie ma. Takie badanie może wyjść fałszywie ujemne lub fałszywie dodatnie. Czyli, jest ciąża a test ujemny lub brak ciąży a test dodatni.
Innym badaniem zero-jedynkowym, działającym na tej samej zasadzie są wszelkie testy kasetkowe. Podobnie jak Strep-A czy testy na COVID. Badania laboratoryjne pobierane z krwi nie są oznaczane metodą kasetkową. Służy do nich specjalna aparatura. Wyniki, które otrzymujemy, są ilościowe, odpowiadają na pytanie: ile jest, na przykład ile jest hemoglobiny? Wartość podana na wyniku zostaje odniesiona do zakresu wartości referencyjnych. W skrócie mówiąc, przy każdym wyniku podany jest zakres normy.
Tutaj nie mówimy już o zafałszowanych badaniach, bowiem ich wartość jest jak najbardziej prawdziwa. Jeśli wychodzi, że w czasie infekcji dziecko ma wysokie CRP, ferrytynę w normie, stężenie żelaza obniżone, są to jak najbardziej prawdziwe wyniki. Co nie znaczy, że są w normie.
Wynik badania trzeba zinterpretować dla konkretnego dziecka.
Interpretujemy. Wyniki nie są prostą zależnością – tego za dużo, trzeba dać na to lek a tego za mało. Na to „za mało” też trzeba dać lek. Gdybyśmy tak robili, byłby to duży błąd. Błędem jest skupianie się na diagnozowaniu i leczeniu wyników badań, bo tracimy z oczu pacjenta.
Badania dodatkowe mają nazwę dodatkowe dlatego, że są dodatkiem do czegoś. Tym czymś są dla nas objawy u dziecka, jego ogólny rozwój i to, co w badaniu przedmiotowym znajduje pediatra. Jeżeli podejrzewamy, że coś jest nie tak albo chcemy potwierdzić chorobę, robimy badania. Zlecając badania laboratoryjne odpowiadamy sobie na pytanie: co zrobię z wynikiem? I co ten wynik wniesie? Jaką informację? Czego chcę się dowiedzieć? W jaki sposób ten wynik wykorzystam?
Gdybyśmy ten sposób zaczynali od badań laboratoryjnych zamiast myśleć: zrobię badania, zobaczę co wyjdzie, to miałby to trochę więcej sensu. Dlatego, że możemy zlecić, na przykład sześćdziesiąt badań na raz i wyjdzie co najmniej pięć z nich nieprawidłowych. Zaczynamy martwić się wynikiem badania, pogłębiając diagnostykę, dopóki nie znajdziemy powodu odchyleń.
Wśród wyników badań jest wiele takich, które nie mieszczą się poza zakresem wartości referencyjnych, czyli poza normą. Najczęściej wynikają z nieuwzględnienia wieku dziecka. Poza tym część z nich nie ma znaczenia klinicznego. Niektóre mogą wynikać z błędu laboratoryjnego, inne z błędu przedanalitycznego. Zawsze trzeba brać te opcje pod rozwagę.
Interpretacja wyników jest niezbędna, bez tego nie wiesz, co jest w normie a co nie.
Pierwsze pytanie w interpretacji brzmi: z jakiego powodu te badania były zrobione? Często słyszę „aby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku”. Albo „przy okazji infekcji chcieliśmy zobaczyć, czy nie ma niedoboru żelaza”. Od razu na te pytania mogę odpowiedzieć. Na oba z nich jestem w stanie udzielić odpowiedzi od razu, nawet bez patrzenia w wyniki badań. Bez względu na to, czy wyniki są w normie czy nie, żadne badanie na świecie nie odpowie na pytanie, czy wszystko jest w porządku. Jak wielkie oczekiwanie kryje się w tym pytaniu!
Na przykład, dziecko, któremu pogorszyło się pismo, ma wadę wzroku i rośnie mu guz mózgu. W badaniach – wszystko ok! Czy jednak jest wszystko ok? Nie i to bardzo nie. Inny przykład, bóle głowy, otyłość i nadciśnienie tętnicze u nastolatka. Albo depresja maskowana zachowaniami agresywnymi. W jednej i drugiej sytuacji w badaniach krwi jest wszystko w porządku, bo mieszczą się w granicach normy, zaś z dzieckiem źle się dzieje. Wykonanie nawet wszystkich badań, dostępnych w laboratorium, nawet za cenę pięćdziesięciu tysięcy złotych, nie odpowie na pytanie czy wszystko jest ok.
Czy nie ma anemii? Wszystko w porządku?
Najczęściej wybieranym pakietem jest morfologia i CRP, żeby oznaczyć wskaźniki zapalne. Przy okazji zostaje oznaczona ferrytyna i stężenie żelaza we krwi. Żelazo w chorobie „chowa się” z krwi do tkanek a ferrytyna jest białkiem ostrej fazy. Co znaczy że, prawidłowe stężenie ferrytyny może wynikać z infekcji a nie prawidłowego stężenia żelaza, zaś obniżone stężenie żelaza z infekcji. I żaden wynik nie jest fałszywy, oba są jak najbardziej prawdziwe.
Spotykam się z innym rodzajem badań jak powtarzane hormony tarczycy u osób, które suplementują preparaty witamin z grupy B. Czy wyniki laboratoryjne, oceniające funkcję tarczycy, będą fałszywe? Będą prawdziwe, choć nie odzwierciedlą rzeczywistej kondycji tarczycy. Dlatego, że witamina B7, czyli biotyna, jest składnikiem odczynników stosowanych w metodzie oznaczeń i wpływa na wynik badania TSH czy fT3, fT4.
Wiele badań wykonuje się bez odpowiedzi na pytanie: do czego potrzebny mi ten wynik? Popularne stało się oznaczanie różnych pierwiastków i witamin. Zazwyczaj okazuje się, że stężenia są w normie. Jeśli jednak nie, to byłabym daleka od suplementowania związku, w oparciu o jedno badanie. Pierwiastki w organizmie mają swoją rolę. I różny zakres norma w zależności od wieku a czasem od płci. Nie każde obniżone stężenie pierwiastka jest niedoborem i nie każdy niedobór należy od razu suplementować. Poza tym ja wybieram spożycie potrzebnych składników z jedzeniem zamiast kropelek czy kapsułek.
Na końcu zapominamy o badaniach typu pomiar masy ciała, ciśnienia tętniczego czy badania wzroku, słuchu albo zębów. Robiąc badania z pytaniem, czy wszystko jest w porządku, nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie, czy dziecko dobrze widzi. Czy dobrze słyszy. Pewnych rzeczy w badaniu krwi nie zobrazujemy.
Dlatego dla mnie ważniejszy jest cały wgląd w dziecko, patrzenie na nie całościowo. Obserwacja rozwoju dziecka. Badanie wzrokiem, dotykiem i słuchem. Dla mnie badaniem, które nigdy fałszywie nie wyjdzie, jest po prostu badanie bilansowe. Od niego zaczynam poszukiwanie „czy wszystko jest w porządku” i do tego badania zapraszam.
Photo by Shopify Partners from Burst
Moim zdaniem ważne jest też by znaleźć odpowiednią przychodnię, w której wykonywane są badania krwi. Tak samo istotne jest by miejsce było przyjazne dla dzieci