Co złego jest w kanapce?

Mirka powiedziała mi, że próbuje diety pudełkowej. Jej motywacją było uregulowanie sposobu odżywiania, czyli między innymi zrezygnowanie z przekąsek, chipsów, czekolady i zaoszczędzenie czasu na przygotowywanie posiłków. Te argumenty trafiają wprost do mnie, bo i mnie temat zdrowego – niezdrowego żywienia dotyczy.

Punkt pierwszy – I i II śniadanie.

Pierwsze śniadanie jem zawsze. No dobrze, prawie zawsze. Prawie, czyli jeśli pod koniec tygodnia brakuje pieczywa, nie wybiegam rano z domu, żeby go kupić. Jak mąż nie zdąży, to wybiegam do pracy bez śniadania. Na szczęście są to wyjątkowe sytuacje.

To, że w ciągu dnia zjadam chleb lub inne posiłki mączne, wynika z diety, jaką stosowałam w ciąży. A w ciąży spotkała mnie cukrzyca ciążowa. Jest to dla mnie dość mocny bodziec motywacyjny. Cukrzyca ciążowa jest czynnikiem ryzyka cukrzycy typu 2 w przyszłości. I wiem, że cukrzyca mnie będzie dotyczyła bezpośrednio, szczególnie, że już dziś mam stan, nazywany stanem przedcukrzycowym. Dlatego jako wzorzec przyjęłam sobie tamtą dietę, obliczoną na 20 wymienników węglowodanowych.

Na pierwsze i drugie śniadanie zjadam chleb. Jest to chleb w 100% żytni. (niższy index glikemiczny). W moim sposobie odżywiania chleb = węglowodany złożone. Generalnie dążę do schematu, w którym nie ma węglowodanów prostych, które zwykliśmy nazywać cukrem. W taki właśnie sposób nauczyłam się jeść kanapki.

Z warzywami jest największy problem. Warzywa są wymagające.

Kiedy miałam nieco więcej czasu, lądowały w lodówce i na stole prawie codziennie. Od kiedy nie mogę kupować warzyw regularnie, bo taki tryb życia obecnie prowadzę, kupuję warzywa raz na jakiś czas. Kupuję więcej i nadmiar potem wyrzucam. Warzywa są wymagającymi produktami. Trzeba je zawsze obrać i odpowiednio przygotować. Nie zawsze i nie wszystkie warzywa lubię zjadać surowe.

Co na obiad?

Po drugim śniadaniu w pracy, około 10.00 – 11.00, powinnam odliczyć sobie 3-4 godziny i zjeść obiad. Dla mnie 5 wymienników, czyli na przykład pół litra zupy (!) albo danie z makaronu. Z założenia coś, co można zjeść na ciepło. Niestety, 14.00 godzina to czas na wydawanie wypisów a 15.00 to wyjście z pracy. Wiem oczywiście, że to moja prywatna sprawa, jak sobie organizuję czas pracy i przerw, bo niejednokrotnie słyszałam to w moim życiu zawodowym. Czym innym jest jednak dla mnie zniknięcie z oddziału na 20 minut i jedzenie w stołówce  a czym innym jedzenie kanapki i popijanie herbatą, przy biurku czy nad klawiaturą.

Nie po to piszę, żeby się skarżyć na pracę, bo moja raca po prostu tego wymaga. Skarżę się bardziej na brak zorganizowania własnego (a taką miałam dobrą opinię …) w zakresie obiadu. Wydawało mi się, że ciepły posiłek  na przykład w postaci zupy wpasowałby się idealnie w moje potrzeby. Wymyśliłam termos i zupę środku. Albo pojemniki z gumowym wieczkiem, rewelacyjne do transportowania płynnego pożywienia.

Dlaczego to się nie sprawdza?

Bo zupę trzeba dzień wcześniej przygotować. Najlepiej ugotować wieczorem, świeżą. Uwierz, że o 20.00 jest to ostatnia rzecz na świecie, o której myślę, zdejmując po kolei swoje dzieci z głowy.

Stąd wynikało moje zainteresowanie gotowym jedzeniem. Wyobrażam obie, że przyjeżdża do mnie rano a ja co 3-4 godziny odgrzewam sobie lub tylko otwieram opakowanie i mam gotowe danie. Mirka potwierdziła, że w rzeczywistości tak jest. Nie zdecydowałam się jednak.

Zalety diety pudełkowej mogę mnożyć, jednak dla mnie ma jedną poważną wadę – jest za droga.

Po prostu. W rodzinie 5 – osobowej  trochę inaczej liczy się koszt posiłku dla jednej osoby. Na przykład, kiedy gotujesz wielki gar zupy pomidorowej, to wrzucasz jeden przecier (czy koncentrat, co tam wolisz) i gotujesz porcję makaronu. Dla 4 dodatkowych osób wrzucisz po prostu więcej makaronu, ale nie zużyjesz więcej przecieru, bo zupy i tak będzie cały gar. A pomnożenie jednego dania przez pięcioro członków rodziny czyni tę zupę 5 x droższą niż dla jednej osoby. Dlatego nie jest to rozwiązanie dla mnie.

Przy okazji zastanawiania się nad dietą pudełkową mogłam przyjrzeć się temu, co przeszkadza mi w zdrowym odżywianiu się.

Wiem już, że największy problem dla mnie stanowią dania popołudniowe. Przerwa od 11.00 czyli od drugiego śniadania trwa czasem aż do 20.00. Czasem, około 18.00 pani Ewa (pozdrawiam gorąco) poczęstuje mnie zdrową przekąską (orzeszki, owoce). A mnie każdorazowo wstyd, że znowu jestem nieprzygotowana. Bo w takich kategoriach właśnie rozpatruję rozwiązanie problemu. Dla mnie brak organizacji jedzenia wynika z nieprzygotowania a to z kolei z niechęci do przygotowywania posiłków i do ich planowania. Stąd prosta droga to wniosku, że jestem słabo zmotywowana. Czyżby? Może to kwestia złej organizacji czasu? Zarządzania sobą w czasoprzestrzeni żywieniowej?

Moim ideałem jest 5 posiłków dziennie i 5 porcji warzyw dziennie.

Pamiętam, że kiedy udawało mi się tak jeść,  samopoczucie miałam o niebo lepsze niż bez warzyw. Bardzo chętnie zastępuję przekąski i słodycze jabłkami, śledziami, serami i orzechami. Raz – ryby i orzechy to najdroższe potrawy, dwa – nie mam ich stale w lodówce. Przyznam się, że czasem zjadam słoiczkowe deserki dla dzieci. Przynajmniej nie są dosładzane i nie mają konserwantów.

Czy dieta pudełkowa jest dla mnie dobrym rozwiązaniem? Pewnie tak. Mogłabym już czymś zastąpić kanapki i wprowadzić różnorodność, kolory i warzywa do diety. Jednocześnie trudno mi sobie wyobrazić rozwiązanie proste, wartościowe i przystępne cenowo. Obecnie pozostaję w fazie poszukiwań. Dieta pudełkowa nie spełnia mojego wymogu cenowego, gdybym chciała w sten sposób żywić całą rodzinę.

Jeśli masz ochotę posłuchać, jak dyskutujemy nad zaletami i wadami diety pudełkowej, zapraszam na kanał You Tube ProbleMatki do obejrzenia filmu.

A pod tym linkiem możesz przeczytać opinię Mirki o cateringu dietetycznym i efektach jego stosowania.

 

Jedna odpowiedź do “Co złego jest w kanapce?

  1. No fajnie… Z pewnością bardzo trudno jest jeść więcej warzyw, chociaż jest to możliwe, nawet w takim schemacie rodzinno-organizacyjnym, jaki jest Twoim udziałem. Moim zdaniem główną przyczyną jest nasze, naukowo-europejskie podejście do jedzenia, w tym do jedzenia warzyw, ale to szerszy temat.
    Bardzo ważne jest też odpowienie nawadnianie organizmu, w odpowienich chwilach i odpowienią wodą (wysokie pH, temperatura itd.) oraz dbałość o zasadowość spożywanych smakołyków 🙂🙂…

    1. Masz rację z nawadnianiem organizmu. Mówimy o diecie a zapominamy o wodzie, która przecież jest podstawą piramidy żywienia. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *