8 codziennych nawyków, które mogą zabić dziecko.

Wszystkiego nie przewidzisz. Chuchasz i dmuchasz, najchętniej zamknęłabyś w szklanym kloszu i dostarczała tlen i jedzenie. Nie da się, dzieci i tak zwojują świat i nie raz się potłuką.

Tym wpisem chcę Ci otworzyć oczy na sytuacje, które mogą się zdarzyć w najmniej oczekiwanym momencie. Nie ułatwiaj dzieciakom robienia sobie krzywdy i sprawdź, czy dotyczy Cię któraś z wymienionych sytuacji. 


1. Zostawienie naostrzonych noży kuchennych w łatwo dostępnym miejscu.

Noże zawsze są tępe. I jak już po dwukrotnym przypomnieniu mąż je naostrzył (czyli gdzieś tak po roku proszenia), zostawia na blacie kuchennym. Nie wiem, żeby wyschły, czy jak? Leżą i prężą ostre brzegi. Dzieci, szczególnie te niedosięgające do krawędzi blatu oczami, tylko ręką, sięgają i łapią. Oczywiście, nie musi to być zaraz uraz śmiertelny, ale może łatwo pokaleczyć dłonie.

2. Przechowywanie resztek substancji w butelce od dziecięcego napoju.

To przypadek z życia wzięty. Przepraszam, ale prym wiodą mężczyźni. Pewien ojciec wlał resztkę oleju napędowego do butelki po napoju. Nie zdjął etykietki, zakręcił nakrętką i postawił na dolnej półce regału. Dziecko sięgnęło i wypiło porządnego łyka. Kolor napoju nie powstrzymał dziecka od wypicia. Po pierwszym łyku nastąpiły wymioty i niestety, sprawa powikłała się zachłystowym zapaleniem płuc. A zachłyśnięcie olejem napędowym i treścią wymiotną jest trudne do leczenia (zachłystowe i chemiczne zapalenie płuc). Antybiotyki zwalczą bakterie, ale czym zwalczyć olej napędowy?

3. Pozostawianie mokrej podłogi.

Podłogę w kuchni, pokrytą kafelkami, umyj płynem z dodatkiem nabłyszczacza. A chwilę później zawołaj dzieci: „obiaaaad!”. Po porostu przez zapomnienie. Obiad stygnie, dzieci cicho siedzą w pokoju. I kiedy podłoga tak ładnie wysycha, przypomina się, że przecież obiad stygnie! Wołasz dzieciaki do jedzenia a one lądują na tyłku jeden po drugim, ślizgając się na mokrych płytkach. I to oczywiście może mieć łagodny koniec w postaci siniaka na tyłku. Przy odrobinie pecha uderzenie w potylicę o twarde podłoże typu kafle, może skończyć się nabiciem guza albo kilkudniową obserwacją w szpitalu.

4. Postawianie wrzącej kawy lub herbaty na brzegu kuchennego blatu. Albo na ławie w salonie, którą dziecko ma na wysokości uda.

Zdarza się dość często. Zazwyczaj przez nieuwagę. Kilkoro pacjentów z poparzeniem wykształciło u mnie nawyk odstawiania wszelkiego wrzątku jak najdalej od zasięgu dziecięcych dłoni.

5. Niezabezpieczone sprzęty elektryczne.

Na przykład zostaw włączoną suszarkę do włosów w naparowanej, zamoczonej łazience. Na szczęście nie spotkałam się z tragicznym skutkiem zamoczonej suszarki. Zwracam jednak uwagę na skutki poparzenia prądem, bo te potrafią być poważne. Zwróćmy jednak uwagę na dwa rodzaje porażenia: prądem z kontaktu i porażenie prądem o wysokim napięciu (zabawy nastolatków czasem i tak się kończą, choćby głośna sprawa sprzed kilku lat z okolic Inowrocławia).

6. Pozostawienie małych dzieci w domu bez opieki.

Wyjdź na chwilę do sklepu i zostaw małe dzieci w mieszkaniu z otwartym oknem. Wypadnięcie dziecka z okna – zawsze o tym trąbią wszystkie media. Po takim wydarzeniu głośno jest w całym kraju i przez chwilę wszyscy baczniej uważamy na dzieci. Dobrym pomysłem, którego sama jeszcze nie zastosowałam (!) są uchwyty do okien zamykane na kluczyk. Ja potrzebuję takiego na drzwi balkonowe. Powód? Ten sam, co w przypadku okna.

7. Przewożenie dzieci w samochodzie, bez fotelika albo/i bez zapiętych pasów bezpieczeństwa.

Fotelik zwiększa bezpieczeństwo jazdy i jest wymagane przepisami prawa. To tyle, a praktyka różnie. To, co mnie przeraża, to nie sam fakt, że dziecko jedzie niezabezpieczone, ale to, że najwięcej wypadków wśród dzieci to wypadki komunikacyjne*. Jeśli możemy wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa dzieci na drogach, to robimy ta najpierw we własnym zakresie.

Ja robię to tak, że dzieci wsadzam do fotelików a na pasach zawsze dzieci przepuszczam, dużo wcześniej hamując, żeby inny kierowcy mogli zareagować. Uczymy dzieci zasad poruszania się po przejściach dla pieszych a i tak najwięcej wypadków wśród dzieci do potrącenia pieszych przez samochód. Pomyśl, czy słyszałaś o takim wypadku w ciągu ostatniego roku? Ja słyszałam przynajmniej o jednym, w pobliżu szkoły. To nie jest rzadkie zjawisko.

8. Niezabezpieczone urządzenia (np. rolnicze) na podwórku.

Urządzenia rolnicze grożą nie tylko swoją masą (mogą przygnieść dziecko). Grożą też prądem, szczególnie, jeśli są do niego podłączone. Narzędzia elektryczne niejednokrotnie przyczyniły się do śmierci dziecka w wyniku porażenia prądem.* Ponadto, to już bardziej historyczne, ale w latach 70 – 80 w Polsce, jechał ojciec na żniwa, dzieciaki biegały po polu, wbiegały pod maszyny, ojciec kosił im nogi. Była swego czasu plaga amputacji kończyn u dzieci. Nie widziałam na własne oczy tych urządzeń, jedynie zdjęcia dzieci na kursie z ortopedii dziecięcej. Na szczęście współcześnie nie jest to problem, pewnie za sprawą nowszych urządzeń.

Nie mam na celu straszenia. Chociaż wiem, sama się boję, jak czytam takie nowości. Wiele z tych sytuacji zdarzyło się naprawdę i dlatego o tym Tobie piszę. Nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć. Dzieci mają wyobraźnię nieziemską a jeszcze do tego dochodzi tak zwany czynnik ludzki. Chcę Ci jednak powiedzieć, że nawet jak Twojemu dziecku zdarzy się nieszczęśliwy wypadek, to mając oczy dookoła głowy wcześniej, unikniesz brania całego zdarzenia na swoje barki. Odciąż się trochę od poczucia winy, bo przecież wiedziałaś i zrobiłaś wszystko, żeby temu zapobiec.


*”Niezachowanie należytej staranności w opiece a gwałtowne zgony dzieci”, E. Bloch-Bogusławska, A. Paradowska, G. Grapatyn, ARCH. MED. SĄD. KRYM., 2008, LVIII, 160-166

Jedna odpowiedź do “8 codziennych nawyków, które mogą zabić dziecko.

Komentarze wyłączone.