Ospa prawdziwa i polio. 3 książki o epidemii.

Do szpitala trafia mężczyzna z gorączką. Pozostałe objawy sugerują malarię. W badaniach obecność plasmodium falciparum. Po leczeniu zostaje wypisany do domu. Nikt nie jest świadomy, że zdążył zostawić wirusa ospy prawdziwej w szpitalu.

Kiedy choruje salowa, nikt nie kojarzy zachorowania z pacjentem zero, nikt nie wie, kim ten pacjent jest. Dzieci salowej też chorują, córka umiera. Potem chorują lekarze. W kilka dni organizuje się izolatoria, masowe szczepienia, blokady dróg. Lecz najtrudniejsza była decyzja: ospa prawdziwa, czy nie ospa? Skąd ospa w kraju, w którym nie ma ospy? Czy ten, który rozpozna, udźwignie ciężar decyzji?

Wielu wokół niego mówiło, że się myli, lecz doktor Arendzikowski postawił na swoim. Po 3 dniach przyszły wyniki badań potwierdzające ospę. Byli 3 dni do tyłu za epidemią.

Pacjent zero przywlókł ospę z Indii. Okoliczności jego zachorowania i zawleczenia choroby do kraju długo były owiane zasłoną tajemnicy. To był inny ustrój, inne czasy, człowiek był funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa.

„Szczepionka jennerowska jest nonsensem, iluzją i największym łajdactwem, jakie w ostatnich pięćdziesięciu latach popełniono”

To nie jest komentarz z zamkniętej grupy 😉 To słowa dr Nittingera krytykującego szczepionkę przeciw ospie prawdziwej. Pochodzi z początku XIX wieku. Dla mnie brzmi nadzwyczaj współcześnie. Choć dziś słyszę mniej wyrafinowane słowa, okraszone licznymi przecinkami, w odniesieniu nie tylko do szczepień.

Kolejne dziesięciolecia pokazały, że „iluzja” doprowadziła w 1980 roku do wyeradykowania ospy prawdziwej. Jest to jedyna choroba ludzi, którą ludzkość wykorzeniła.

W Polsce ostatnia epidemia ospy prawdziwej wybuchła w 1963 roku, we Wrocławiu.

Jerzy Bogdan Kos „Ospa 1963. Alarm dla Wrocławia”

Zachorowało 99 osób, zmarło 7. Są głosy wątpliwości – tylko 7 chorych i już epidemia? Jak to porównać z hiszpanką z 1918 roku? Ano właśnie, gdyby nie zamknięcie miasta, gdyby nie izolatoria, szczepienia, kwarantanny, chorych i zmarłych byłoby znacznie więcej!

W 1963 roku lekarz jechał do remontowanej szkoły po czym słyszał: organizuj izolatorium, przyślemy ci termometr. Wtedy, jak i dziś, zmorą było wypadanie karetek na kwarantannę, bo chory nie powiedział, że ma chorobę zakaźną.

Pod względem organizacji było o niebo trudniej niż dziś. Pod względem samej choroby – łatwiej.

Nie trzeba było testów. Przyjeżdżał lekarz – konsultant, rozpoznawał ospę klinicznie, czyli po objawach. Była szczepionka. Uruchomiono masowe szczepienia.

O wydarzeniach z Wrocławia pierwszy pisał Jerzy Ambroziewcz w książce „Zaraza”.

Polio.

„Gorączkujące dzieci, przywożone samochodami, furgonami czy ambulansami, były umieszczane w wojskowych namiotach ustawionych (…) przed szpitalem”.* Nie tylko dzieci chorowały. Zachorował też Franklin D. Roosevelt. Nie uchronił go fotel prezydencki, staranne wykształcenie, pochodzenie, dostęp do opieki medycznej.

„Polio. Historia pokonania choroby Heinego – Medina”. David M. Oshinsky.

Książka skupia się na wyścigu do szczepionki przeciw wirusowi polio. Wyścigu i jego kontekście politycznym. Przedstawia twardą rywalizację dwóch naukowców: Jonasa Salka i Alberta Sabina. Są wspomniane wysiłki Hilarego Koprowskiego, naukowca, który także tworzył szczepionkę.

Szczepionka przeciw polio była jedną z najbardziej pożądanych szczepionek. Świat rodziców marzył o wyzwoleniu się od wirusa polio. Chorowały pokolenia dzieci i każdy rodzic wiedział jedno – prędzej czy później trafi na jego dziecko.

Pierwsze testy, w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku, to nie były warunki jakie znamy dziś. Inne warunki były uzyskania zgody czy przeprowadzenia prób. Pierwsze próby naukowcy przeprowadzali … na sobie i swoich dzieciach. Warto odszukać fragment opisujący jak prof. Koprowski dostarcza sobie pierwszej dawki szczepionki i w jakiej ona była postaci.

Pierwsze szczepienia autor opisuje jako „wewnętrzną walkę między strachem a wiarą”. Znamy to?

Spośród zarażonych dzieci nie każde choruje. Nie każde dziecko ma powikłania choroby. Mimo to, ciężko było się nie bać, skoro dzieci z powikłaniami po przechorowaniu polio spotykało się na osiedlu, w przychodni, w mieście. Nie był to rzadki widok. Każdy znał kogoś, kto przebył polio. W ten sposób choroba siała strach. Mówiła „dotrę i do twojej rodziny”.

W latach pięćdziesiątych dzieci z polio, przynajmniej w Polce, były obowiązkowo hospitalizowane przez 40 dni. Była to trudna do zaakceptowania sytuacja. Nie było wyjścia.

Świat otrzymał dwie szczepionki. Lecz nie wykorzeniliśmy polio z kręgu swoich chorób. O ile ludzkość pozbyła się ospy, to polio nadal z nami jest. Nie mnie mówić o przyczynach. Ale odsyłam do ciekawej lektury.

*cytat pochodzi z książki „Polio. Historia pokonania choroby Heinego – Medina”. David M. Oshinsky.

Więcej na temat przeczytasz:

Ostatnia wizyta Czarnej Pani

WHO

https://koniczynka-med.pl/2018/03/10/poliomyelitis.html

Medycyna_Nowozytna_studia_nad_historia_medycyny.pdf

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *