My – dorośli robimy. Cały czas robimy, co tylko możemy, żeby dzieciom ograniczyć #choroby. Bez naszego wsparcia i kierownictwa dzieci nie wiedziałby o istnieniu wirusów, nie miałyby pojęcia jak dbać o zdrowie. Jednak chorują. Zarażają się. Wiadomo przecież, skąd się biorą infekcje wśród dzieci – od innych dzieci. OK, od dorosłych też.
Możemy przerwać łańcuch choroby, ale bez udziału dzieci niewiele dadzą nasze wysiłki.
Jedną z propozycji jest zorganizowanie lekcji o sobie.
W filmie, który udostępniam, pani dr proponuje lekcję, w której każde dziecko z problemem zdrowotnym opowiada o sobie i o tym jak sobie radzi z chorobą. Dla mnie świetny pomysł! Jest to też okazja do powiedzenia dzieciom, czego się od nich oczekuje.
Na przykład, inaczej brzmi: „nie przychodź do szkoły chory” a inaczej brzmi: „postaraj się nie kichać w moją stronę, bo mam słabą odporność i to dla mnie niebezpieczne”. Lekcja o sobie – lekcja o chorobie może dotyczyć każdego schorzenia. Praktycznie w każdej chorobie przewlekłej dzieci łatwiej łapią infekcje i trudniej nich wychodzą. Dziecko z cukrzycą jest w każdej szkole a dziecko z astmą oskrzelowa chyba w każdej klasie. Mogą powiedzieć kolegom, tak od siebie, co oznacza dla nich siedzenie w ławce z kichającym kolegą.
Możemy powiedzieć dzieciom, żeby kichały w rękaw. A dokładniej to w zgięcie łokciowe. I pokazać. Serio, nie kichamy w dłonie. Najczęstszy widok? Kicham w dłoń, zasłaniając sobie usta. Kaszlę w dłonie, zasłaniając sobie usta. A potem rękę podaję koledze, który sobie trze powieki, bo wiadomo, ósma rano, niewyspany.Nakaszlę w ręce, odwracam się i witam z koleżanką.To tak samo, jak niemycie rąk po skorzystaniu z toalety i nieumytymi rękami sięganie po kanapkę na przerwie. Tak, stąd też się biorą jelitówki.
Na szczęście większość dzieci już wie, żeby po kichnięciu użyć chusteczki. Albo kichnąć w chusteczkę. Po użyciu trzeba jeszcze ją wyrzucić i umyć ręce.
Chcę być matką miesiąca (po dzisiejszej porannej awanturze chyba znowu nie w tym miesiącu…), więc pokazuję dzieciom, że myję ręce. Uczę, przypominam. Wchodzimy do domu, słyszę odgłos spuszczanej wody, słyszę naciskanie na klamkę. I słyszę otwieranie drzwi. Huk jakby leciały razem z futryną. Zaraz… a kran? Nie było szumu wody. Nie było sięgania po ręcznik. Po pierwsze, to pocieszające, bo oznacza, że jeszcze nie ogłuchłam. Ale możesz uczyć, tłumaczyć, jak nie wejdzie w nawyk, to ciężko. A jak wejdzie w nawyk… to i tak musisz przypominać.
W szkole, jak sobie wyobrażam, trudniej o skrupulatne wypełnianie matczynego zalecenia „myj ręce”. Czy jest coś, co mogłoby ułatwić to arcytrudne zadanie? Może kartka nad szkolną umywalką? Już widzę tę kartkę jak porysowana mazakami zatyka toaletę 😊 Może pismo obrazkowe? Może naklejka na lustrze? Nie wiem, to tylko pomysły.
Ale dlaczego to takie ważne, z tym myciem rąk i przerywaniem łańcucha infekcji? Bo są dzieci, którym tran i witamina D ( i C, i A i inne) nie pomagają. Są wśród nas dzieci, które mają naprawdę upośledzoną odporność. I nie jest to historia o tym jak olej z czarnuszki uratował je przed kolejnym katarem ani regularne podawanie probiotyku ustrzegło przed zapaleniem oskrzeli. Nie jest to też historia o tym, że hartujemy się zimą, biegamy w deszczu a na wszystko dobry jest tran. Bo nie jest.
Dzieci, którym powyższe procedury pielęgnacyjne pomagają, raczej nie mają zaburzeń odporności. Raczej, bo żeby to stwierdzić, trzeba rozpoznać. A żeby mówić o rozpoznaniu, to najpierw musimy podejrzewać. Podejrzewamy w oparciu o wywiad.
Co zatem znajdziemy w wywiadzie u dziecka z zaburzeniami odporności?
Oto 10 sytuacji, z ostatnich dwunastu miesięcy życia Twojego dziecka, o które zapyta lekarz. A jak nie zapyta, powiedz mu sama:
- 4 lub więcej zapaleń ucha w ciągu roku (pamiętaj, bierzesz pod uwagę ostatnich dwanaście miesięcy),
- 2 i więcej zapalenia zatok w ciągu roku
- 2 i więcej miesięcy stosowania antybiotykoterapii bez wyleczenia
- 2 i więcej zapalenia płuc w ciągu roku
- zahamowanie prawidłowego rozwoju dziecka lub przyrostu masy ciała
- nawrotowe głębokie ropnie skóry lub narządów
- przewlekająca się grzybica skóry
- konieczność leczenia infekcji dożylnymi antybiotykami
- 2 i więcej ciężkich zakażeń (sepsa, zapalenie opon mózgowo – rdzeniowych)
- pierwotny niedobór odporności wśród członków rodziny.
Tu znajdziesz link do filmu, o którym wcześniej wspomniałam. Polecam.