Kiedy podejrzewać zaburzenia odporności u dziecka?

Przyjrzyjmy się stwierdzeniu, że dziecku trzeba podnieść odporność, bo za często choruje. Jest tu do sprawdzenia kilka przekonań. Dziecko może chorować kilka razy w roku. Jak chcesz wzmacniać odporność u swojego dziecka i co dla Ciebie oznacza to określenie? Czy wiesz, że zdrowy styl życia jest najwłaściwszym „immunostymulatorem” dla dziecka?

Czy dziecko rzeczywiście za często choruje?

Co oznacza często? Mówiąc o chorujących dzieciach, mamy na myśli infekcje górnych dróg oddechowych. Zwykłe infekcje, przeziębieniowe, mogą zdarzyć się z częstością do 8 a nawet 10 razy w roku [1,2]. I owszem, jest to często, ale nie za często. Dzieci uczęszczające do żłobka czy przedszkola mają prawo chorować nawet co 3 tygodnie od jesieni do wiosny [2]. Wiem, że to budzi niepokój i jest męczące, trudno pogodzić się z takim stwierdzeniem. Ale nie jest to częstość budząca obawy o jakość odporności u dziecka. Niekiedy przewlekający się kaszel mylnie traktujemy jako „ciągnącą się” infekcję. Zdarza się, że kaszel nie jest objawem żadnej nowej choroby a oznaką nadwrażliwości oskrzeli, co może mieć miejsce po chorobie, w okresie rekonwalescencji. Zmienia to punkt widzenia na choroby dziecka.

Co oznacza: poprawa, podniesienie lub budowanie odporności?  W naszym, rodzicielskim zamyśle, jest to podawanie dziecku specyfików, farmaceutyków lub specjalnych wyciągów witaminowych, które mają za zadanie sprawić, aby dziecko przestało chorować.

Podając preparaty witaminowe zapobiegamy niedoborom witaminowym. Ochronna rola witaminy D nie jest jednoznacznie udowodniona, są dostępne pojedyncze doniesienia o jej skuteczności. Witamina C nie ma korzystnego wpływu na częstość występowania, czas trwania ani nasilenie objawów przeziębienia. [2,3] Nie ma obecnie uzasadnienia dla rutynowego stosowania ani samej witaminy C ani jej połączenia z rutozydem czy wapniem. Nie dotyczy to witaminy C naturalnie występującej w pożywieniu [3].

Wśród preparatów ziołowych najbardziej lubiana jest jeżówka. Chociaż zarówno jeżówka jak i żeń-szeń, stosowane były w medycynie tradycyjnej, obecnie nie mają jednoznacznie potwierdzonej skuteczności w zapobieganiu infekcjom. Brak również dowodów na skuteczność beta-glukanu czy pleuranu. Brakuje także wiarygodnych badań naukowych potwierdzających sens podawania dzieciom preparatów aronii, aloesu, żywotnika czy grapefruita [2].

Ze środków farmakologicznych, uważanych za „lek na odporność” popularny jest pranobeks inozyny. Wykazuje on korzystne działanie in vitro, nie ma jednak wykazanej skuteczności in vivo (czyli w żywym organizmie). Wykorzystuje się go jako lek przeciwwirusowy, w zakresie wskazań zawartych w charakterystyce produktu leczniczego.

Zaleca się dużą ostrożność w stosowaniu preparatów zawierających pierwiastki śladowe. Niedobory pierwiastków, z wyjątkiem niedoboru żelaza, zdarzają się u dzieci niezwykle rzadko [2]. Ich wystarczającym źródłem jest prawidłowa dieta. Stąd nadmierne podawanie dzieciom może prowadzić do przedawkowania.

Czy dziecko potrzebuje wzmocnienia odporności?

Są choroby, przed którymi nie da się wytworzyć trwałej odporności. Do dziś nie ma szczepionki przeciw przeziębieniu, czyli infekcji górnych dróg oddechowych wywoływanej przez rhinowirusy czy adenowirusy. A przechorowanie nie pozostawia odporności. Warto pamiętać, że częstość zakażeń wirusowych u dzieci maleje z wiekiem. Dziecko rozwijające się prawidło zacznie sobie radzić z nawracającymi infekcjami dróg oddechowych. Przed groźniejszymi chorobami zakaźnymi chronimy za pomocą szczepień.

Myślisz zapewne o sposobach, poza szczepieniami, które mogłyby podbudować odporność. Na przykład zwiększając stężenie immunoglobulin. Albo produkując więcej limfocytów.

Nie ma jednego sposobu. Nie powiem Ci – podawaj preparat XYZ, od niego dziecko przestanie chorować. To nie będzie prawdą. Bo dziecko nie przestanie chorować. Jeśli masz na myśli podawanie wielowitaminowych preparatów, środków immunomodulujących, to, jak napisałam Ci powyżej, one nie mają udowodnionej skuteczności. Prosty przykład z życia- jeden z syropów dostępnych w aptece bez recepty, który ma w ulotce zapisane, że buduje odporność. Czytam dalej i dowiaduję się, że zdanie to oparto o własne doświadczenia. Nie wiem, co to oznacza. Dla mnie jako lekarza to trochę za mało, aby pacjentowi zalecić ten syrop na „budowanie odporności”.

Są dzieci, które będą wymagały „budowania” odporności poprzez leczenie. Leczeniu podlegają niektóre zaburzenia odporności, zarówno pierwotne jak i wtórne. Podejrzewamy je, jeśli u dziecka wystąpią objawy ostrzegawcze.

Zaburzenia odporności podejrzewamy u dziecka, które wykazuje jeden z 10 objawów ostrzegawczych [1,2]:
  • 4 lub więcej zapaleń ucha w ciągu roku,
  • 2 i więcej zapalenia zatok w ciągu roku
  • 2 i więcej miesięcy stosowania antybiotykoterapii bez wyleczenia
  • 2 i więcej zapalenia płuc w ciągu roku
  • zahamowanie prawidłowego rozwoju dziecka lub przyrostu masy ciała
  • nawrotowe głębokie ropnie skóry lub narządów
  • przewlekająca się grzybica skóry
  • konieczność leczenia infekcji dożylnymi antybiotykami
  • 2 i więcej ciężkich zakażeń (sepsa, zapalenie opon mózgowo – rdzeniowych)
  • pierwotny niedobór odporności wśród członków rodziny.
Wymienione objawy nie są równoznaczne z rozpoznaniem. Sugerują jedynie, że przyczyna częstego chorowania leży w nieprawidłowym działaniu układu immunologicznego.

Jeśli dziecko spełnia 2 lub więcej z powyższych kryteriów, nie rozpoznajemy jeszcze zaburzeń odporności. To, co lekarz podstawowej opieki zdrowotnej może wykonać wa ramach poradni dziecięcej [1], obejmuje:

  • wykonanie niezbędnych badań laboratoryjnych dostępnych w ramach poz (lekarze POZ nie mogą zlecić oznaczenia stężenia przeciwciał),
  • uzupełnienie szczepień ochronnych, zarówno obowiązkowych jak i zalecanych,
  • wgląd w środowisko domowe dziecka (czy domownicy palą papierosy),
  • skierowanie do Poradni Immunologicznej.

Jeśli dziecko nie spełnia powyższych kryteriów, jest to korzystna informacja. Nie oznacza ona, że „nic nie wyszło”. Jest cenną informacją pozwalającą odsunąć podejrzenie niedoboru odporności. To ważne, bo możemy na nowo prześledzić powody, dla których dzieci wciąż chorują i po kolei starać się je wyeliminować. W ten sposób dochodzimy do sedna sprawy, czyli wniosku, że zdrowy styl życia jest najwłaściwszym „immunostymulatorem” dla dziecka.[2]

Źródła:

[1] „Immunologia w codziennej praktyce” S. Kołtan, E. Grześk, wyd. Medical Tribune, 2016 r.

[2] „Immunomodulacja w wieku rozwojowym w praktyce lekarza podstawowej opieki zdrowotnej – fakty i mity”, E. Bernatowska i in., Pediatria po Dyplomie, Tom 17, Nr 1, luty 2013 r.

[3] „Nawracające zakażenia górnych dróg oddechowych – kiedy poszerzyć diagnostykę, jak zapobiegać nawrotom?”, M. Woźniak, Z. LEchowicz- Szynalik, Pediatria po Dyplomie, Tom19 Nr6, grudzień 2015r,

[4] „Skuteczność witaminy C w profilaktyce i leczeniu przeziębienia w świetle wyników badań klinicznych”, E. Kamińska, Pediatria po Dyplomie, Tom 19 Nr 4, sierpień 2015 r.