Rozmawiają ze sobą trzy koleżanki. Wymieniają się doświadczeniami na temat żywienia dzieci. Jedna z nich oznajmia, że należy odstawić mleko. Bo mleko jest niezdrowe i liczne badania potwierdzają, że jest wręcz szkodliwe i trzeba przestać je pić. Jak sama przestała pić mleko, to poprawił się jej stan skóry.
Dziewczyny pokiwały głową ze zrozumieniem. Jedna z nich już obmyślała plan odstawienia mleka w ogóle. Druga zastanawiała się, jak będzie robić naleśniki dzieciom. Trzecia już chciała zadać pytanie, czym zastąpić mleko.
Żadna z nich nie zdała pytania, o jakie mleko chodzi. W domyśle wszystkie przyjęły, że o mleko krowie.
Żadna z nich nie zapytała o stan skóry koleżanki na diecie mlecznej. Nie wiedziały, że ich koleżanka choruje na łuszczycę. Nikt im nie powiedział, że to choroba genetyczna. Skąd miały wiedzieć, że stan skóry poprawił się po zastosowaniu maści sterydowych?
Żadne badania naukowe nie mówią, że mleko jest szkodliwe. Są osoby, które nie powinny go pić. I jest grono osób, w tym ja, które mogą pić mleko bezkarnie.
Wiec zachodzę w głowę i zadaję sobie pytanie: czemu ona im to powiedziała?
Masz wśród swoich znajomych osobę, która chętnie podzieli się z Tobą podobną informacją?
Informacja ma swój charakterystyczny schemat:
- jest w trybie oznajmującym. Nie ma miejsca na wątpliwości. Tryb oznajmujący sugeruje, że masz do czynienia z faktami, choć tak naprawdę masz do czynienia z opinią a to nie to samo.
- brzmi rewolucyjnie, bo zmienia Twój dotychczasowy pogląd.
- podpiera się o autorytety, którymi zazwyczaj są „badania naukowe”. Jeszcze tylko brakuje stwierdzenia, że „amerykańskich naukowców”.
- brak istotnych informacji, jak stan zdrowia osoby, której rewolucyjna zmiana dotyczy.
- szybka zmiana tematu w odpowiedzi na pytania szczegółowe lub agresja w odpowiedzi na wyrażenie wątpliwości.
To ostatnie skłania mnie do unikania dyskusji. Jakże bowiem prowadzić dyskusję z kimś, kto wie lepiej i nie potrzebuje wymiany poglądów?
Jednak wątpiące mamy, jedna po drugiej, przychodzą do pediatry i pełne zasianych wątpliwości pytają.
Dzieci mogą pić mleko. Nawet powinny.
Potrzebują nabiału, w tym źródła białka. Zaleca się, aby dzieci w wieku poniemowlęcym, przedszkolnym i wczesnoszkolnym wypijały 2 porcje mleka lub ich ekwiwalent. Dzieci powyżej 9. roku życia – 3 porcje.
Dzieci mogą pić mleko krowie, mleko pasteryzowane, mleko sojowe, kozie.
Kto nie powinien pić mleka krowiego?
Mleko krowie pełne przeciwwskazane jest u niemowląt. Nie powinny spożywać go dzieci poniżej 12 miesiąca życia. Dzieci od 10. miesiąca życia mogą spożywać jako dodatek do pokarmów uzupełniających.
Mleko krowie, modyfikowane, mogą spożywać wszystkie dzieci, które nie są karmione piersią.
Są specjalne rodzaje mleka krowiego, modyfikowanego. Są to preparaty mlekozastępcze, wydawane na receptę a decyzja o ich zastosowaniu należy do lekarza.
Mleka kozie i owcze nie są odpowiednie dla dzieci poniżej 12. miesiąca życia, z uwagi na wysoką zawartość soli mineralnych, która jest dużym obciążeniem dla nerek.
Mleka sojowe nie powinny być podawane niemowlętom z uwagi na zawartość roślinnych fitoestrogenów. Mleko sojowe nie nadaje się dla dzieci przedwcześnie urodzonych, z masą ciała niższą niż 1800g. I mówiąc tu o mleku sojowym mam na myśli preparat sojowy przeznaczony dla niemowląt, gdyż niemodyfikowanego mleka sojowego nie należy podawać niemowlętom.
Niemowlęta nie powinny otrzymywać mleka ryżowego, z uwagi na zawartość arsenu.
Mówimy tu o sposobie żywienia dziecka.
Odróżnijmy jedną rzecz: czym innym jest regularne podawanie określonego mleka, które jest podstawą diety, czym innym jest incydentalne podanie jednej porcji mleka.
Czyli dziecku karmionemu piersią mogę podać jedną porcję mleka koziego. Lepiej, gdybym to zrobiła po jego drugich urodzinach. Ale jak podam wcześniej to nic się nie stanie, o ile nie uczynię z tego podstawy karmienia i nie przestawię dziecka z piersi na mleko kozie w drugim roku życia.
Mleko jest podstawą żywienia noworodka. Mleko mamy to 100% jego pożywienia.
W drugim półroczu życia, kiedy rozszerzamy dietę, mleko jest stopniowo zastępowane produktami niemlecznymi. Stopniowo zamiast mleka, kaszek i kleików dajemy dziecku warzywa, owoce i mięso.
Najbardziej martwi mnie odstawianie mleka i jego przetworów bez uzasadnienia medycznego. Są stany chorobowe, jak alergia na białko mleka krowiego, do dziś przez wielu opiekunów mylona z nietolerancją laktozy, kiedy dieta eliminacyjna jest uzasadniona. W tym stanie chorobowym co prawda eliminujemy białko krowie, ale dziecku dajemy pełnowartościowy zamiennik. Kreatywność wobec diet eliminujących mleko przyprawia czasem o ból głowy.
Przykłady można mnożyć:
- odstawienie dziecku mleka krowiego, bo „alergia”, ale dziecko zjada budyń na pełnym mleku, naleśniki i ciasto.
- dziecko wypija hydrolizat białka krowiego 2 x dziennie i zjada jeden zwykły jogurt naturalny,
- rodzice mleko zastępują wodą (do naleśników, ciast, kaszki) w diecie zdrowego dziecka, sami zaś spożywają jego duże ilości.
Są różne względy, dla których rodzice decydują o odstawieniu mleka z diety swojej czy dziecka. Dorosły może jako argument podać cokolwiek. Jeśli zaś mówimy o dziecku, to potrzebuje ono pełnowartościowego zamiennika. Jeśli ma 5 lat i nie chce mleka i jest zdrowe, to serek, jogurt, twarożek też może być.
Mleka roślinne też mogą być. Im większy stopień skomplikowania diety, tym trudniej ją zbilansować, ale nie jest to niemożliwe.
Najważniejszy wniosek na koniec. Modyfikując dietę, nie opieraj się, proszę, wyłącznie na własnych przekonaniach, tylko zweryfikuj je z osobą kompetentną. Pediatrą, certyfikowanym dietetykiem. Nie z inną mamą, bo jak praktyka i doświadczenie uczą, nie powie ci wszystkiego. Zaś ziarno wątpliwości, które w Tobie zasieje, może przynieść więcej szkody niż pożytku.
fot. Comfreak / pixabay.com