Troska o słaby apetyt u dziecka pojawia się dość często w gabinecie pediatrycznym. Prawie tak często, jak nieprawidłowe nawyki żywieniowe czy brak zasad karmienia. Jak na przykład u chłopca, który w wieku 4 lat przyszedł z mamą i podobnym problemem*
Chłopiec ten od pewnego czasu miał słaby apetyt. Potrafił odmówić jedzenia. Odkąd skończył 3 – lata zyskał w rodzinie etykietkę wybrednego. Zjadał tylko swoje ulubione potrawy: pomidorową i naleśniki. I tak codziennie. Monotonia zaczynała denerwować pozostałych członków rodziny.
Mama chłopca odnalazła w sobie pokłady kreatywności i naprawdę robiła co mogła, żeby urozmaicić dziecku potrawy. Chłopiec reagował albo obojętnością, albo niechęcią. Potrafił rzucić brokułem o ścianę.
Za późno było na metodę BLW, chociaż i tego mama próbowała. Rzadko który pokarm wędrował do buzi. Częściej pojawiał się na podłodze albo był rozgniatany na stole. Dziecko zamiast coraz więcej, jadło coraz mniej.
Mijały kolejne tygodnie. Mama chłopca starała się, żeby chociaż raz dziennie porządnie się najadł. Gotowała mu ulubione potrawy choć sama nie mogła na nie patrzeć.
Kładła sobie duże porcje warzyw w nadziei, że chłopiec będzie po nie sięgał i próbował. Odniosła mały sukces, bo chłopcu zasmakowała kalarepka.
I nic więcej. Mijały kolejne tygodnie, w czasie których został wyłączony telewizor na czas jedzenia a do sprawy aktywnie włączył się tata.
Zbliżał się sezon infekcyjny, więc i chłopiec częściej się przeziębiał. Jak to u kilkuletniego dziecka bywa, pojawiały się infekcje wirusowe. Przewlekanie się chorób,wysokie gorączki i trudności z wyleczeniem prowadziły do kuracji antybiotykami. To martwiło mamę jeszcze bardziej. Przy okazji najbliższej wizyty wróciłyśmy do sprawy z apetytem. Było to trudne, bo kiedy dziecko choruje, ma obniżony apetyt i nie oczekuję, że będzie super jadł. Przyjrzałyśmy się bliżej sposobom karmienia dziecka, żeby znaleźć coś, co jeszcze można było poprawić. Problemem była regularność posiłków. Chłopiec często nie jadł śniadania, bo jak się okazało, przygotowanie posiłku nad ranem było dla mamy trudnym zadaniem. Tak miała zorganizowane życie rodzinne, że poranki nie sprzyjały robieniu jakiegokolwiek jedzenia.
Nie mogłam jej powiedzieć jak ma się zorganizować. To było jej zadanie.
Ja zaleciłam regularność posiłków dla chłopca. Mama porozumiała się z tatą dziecka i razem szukali rozwiązania.
W tym czasie chłopiec został zważony. Przez kilka miesięcy nie przytył ani kilograma. Taki był efekt końcowy, bo początkowo nawet coś drgnęło z masą ciała, ale w czasie chorowania zdążył trochę zgubić. Kiedy dziecko słabo lub nawet wcale nie przybiera na masie ciała, do tego „łapie” choroby, zaczyna brzmieć niewesoło.
W czasie kolejne wizyty moją uwagę przykuł kolor jego skóry. Był cały… pomarańczowy.
Nabrałam podejrzenia, że kolor skóry był spowodowany odkładającym się beta karotenem. Dzieje się tak od dużego spożycia marchewki. Czyżby chłopiec polubił to warzywo? Jego mama odpowiedziała, że nie, ale kilka razy dziennie pije soki owocowo – marchewkowe. Podawanie dziecku soków, które chętnie pije, było według rodziców pewnym kompromisem i sposobem na dostarczenie dziecku kalorii. Jednak nie o to chodzi w żywieniu dzieci. Soki są równoważnikiem owoców i nie służą do napojenia dziecka. Do picia służy woda.
Podawanie dziecku nadmiaru soków nie sprawi, że będzie więcej jadło. Wręcz przeciwnie – może tracić apetyt.
Dziecku dostarczamy kalorii zarówno z węglowodanami(w tym prostymi, takimi jak w soku) ale i białkiem i tłuszczem a tego chłopcu brakowało. Mama otrzymała nowe zalecenie a ja podziwiałam ją, że się nie poddaje. Brakowało jej czasem konsekwencji w działaniu. Dlatego przy każdej wizycie starałyśmy się wspomnieć o konsekwencji choć słowem.
Aby mieć siły na walkę z zaburzeniami karmienia, trzeba uzbroić się w porządne podstawy. Na tych podstawach rodzice budują konsekwencję.
Poprosiłam mamę chłopca, aby sporządziła 3 dniowy dzienniczek wszystkiego, co chłopiec zjada i wypija. Przykład takiego dzienniczka możesz znaleźć w jednym z poprzednich postów. Mama wypełniała go skrupulatnie. Wspólna analiza przyniosła kilka wniosków:
- chłopiec sam decydował o tym, co zje, po czym tego nie zjadał,
- posiłki trwały ponad godzinę,
- w czasie posiłku dziecko się bawiło, najczęściej klockami i kredkami,
- kiedy dziecko sygnalizowało sytość, było nadal karmione.
Wnioski były rozbudowane a możliwe dzięki temu, że mama, prowadząc dzienniczek, zwracała uwagę na dodatkowe okoliczności, jakie towarzyszyły posiłkom. Teraz, kiedy uwidoczniły się nowe przyczyny, rodzice na nowo ruszyli do pracy. Pojawił się jednak nowy problem: chłopiec co pewien czas zostawał pod opieką dziadków. Dziadkowie mieli własny pomysł na niejadka i wciskali w niego jedzenie. Wysiłki mamy i taty, czasem wypracowane przez kilka dni, szły na marne i problem wracał.
Ponieważ chłopiec znowu zachorował, wykonałam mu podstawową diagnostykę, jaka jest dostępna w ramach poz. Były to badania laboratoryjne krwi. Ich wyniki były prawidłowe. Chłopiec został skierowany do poradni specjalistycznej. W czasie oczekiwania na wizytę mama skonsultowała się z dietetykiem.
Opracowano dietę z potraw akceptowanych przez chłopca. Mama zaakceptowała monotonię posiłków z nadzieją, że to uda się zmienić.
Po pewnym czasie chłopiec został skonsultowany w Poradni Gastroenterologicznej. W czasie wizyty okazało się, że przybrał na masie ciała. Pozostaje pod opieką tej poradni. W czasie ostatniej wizyty u mnie, pochwalił się zjedzeniem zupy warzywnej. Obecnie jest to jego ulubione danie.
Historię chłopca ułożyłam specjalnie dla Ciebie, z fragmentów rzeczywistych zaleceń i fikcyjnych wydarzeń. Chciałam pokazać Ci, że zaburzenia karmienia u dzieci są złożonym problemem i nie ma złotego środka, który w ciągu tygodnia sobie z nim poradzi. Zaburzenia karmienia i brak apetytu angażują całą rodzinę i wymagają czasu i pracy.
Poniżej zebrałam dla Ciebie zasady prawidłowego karmienia dzieci. Wspomagałam się dostępną literaturą ( artykuły m.in. w „Standardach Medycznych” i „Medycynie po Dyplomie”) oraz materiałami z warsztatów na ten temat.
- Rodzic decyduje co, kiedy dziecko ma zjeść i w jaki sposób jedzenie zostanie podane. Dziecko decyduje o tym czy będzie jadło i ile zje.
- Wprowadzamy 5 posiłków o stałych godzinach i 3-4 godzinne przerwy pomiędzy nimi,
- W czasie posiłków zachowujemy miłą i spokojną atmosferę.
- Posiłek wyraźnie oddzielamy od zabawy.
- Szanujemy sygnały sytości dziecka.
- Zachęcamy dziecko do samodzielności, pozwalamy się ubrudzić, jeść palcami, ulubioną łyżeczką.
- Zachęcamy dziecko do próbowania nowych potraw – proponujemy około 10 – 15 razy. Jeśli dziecko nowej potrawy nie akceptuje, następnym razem sięgamy po inny produkt.
- Między posiłkami nie podajemy żadnych przekąsek, słodyczy, paluszków, krakersów, batoników, słodkich soków, nawet ulubionych warzywnych czy marchewkowych. Dozwolona jest wyłącznie woda, łatwo dostępna dla dziecka, w dowolnej ilości.
- Przez minimum 3 dni zapisujemy wszystko, co dziecko zjadło i wypiło. Nawet paluszki, wafelek czy inne „zapychacze”.
- Zgłaszamy się do lekarza z dzienniczkiem.
O zasadach karmienia dzieci i o dobrych nawykach w czasie jedzenia rozmawiam z Mirką – Blond Pani Domu na kanale YT. Zapraszam do obejrzenia nowego odcinka.
Więcej o zaburzeniach karmienia przeczytasz tu: www.mamywsieci.pl
fot.: depositphotos.com
Jedna odpowiedź do “10 zasad prawidłowego karmienia.”
Komentarze wyłączone.