Mniej dla jednego rodzica znaczy wcale, dla innego chociaż miesiąc przerwy między infekcjami. Najlepiej wraz z lekarzem ustalcie, co oznacza dla Ciebie mniej i jakiej poprawy się spodziewasz. Nie łudźmy się, dzieci w wieku przedszkolnym, które chorują raz na 1 – 2 miesiące, nie przestaną nagle chorować. Nie ma takiej metody, żeby nagle, z miejsca wszelkie choroby ustąpiły.
Sukcesem jest to, że wydłużają się odstępy pomiędzy kolnymi chorobami. To w oczywisty sposób zmniejsza ich ilość, bo w ciągu roku nie będzie ich 10 tylko 5. I taki efekt jest do osiągnięcia. Oczywiście, wszystko zależy od tego, jak dziecko choruje i na co. Historia choroby i zdrowia dziecka jest elementem niezbędnym w diagnostyce. I tym samym jest elementem potrzebnym już na początku rozmowy o chorowaniu. Możesz skorzystać i wiedzieć więcej- we wpisie Czy dziecku trzeba podnieść odporność, bo za często choruje? Sprawdź, kiedy podejrzewać zaburzenia odporności u dziecka. umieściłam 10 ostrzegawczych objawów sugerujących pierwotny niedobór odporności u dzieci.
Dzieciom, nawet tym, u których nie podejrzewamy zaburzeń odporności, bardzo chętnie dalibyśmy „wspomagacza”, żeby jednak nie chorowało. Co najchętniej dajemy?
- preparaty witaminowe, o bogatym składzie witamin i minerałów,
- suplementy diety „na odporność”,
- witaminę D3,
- napary albo wyciągi z ziół,
- herbatę z maliną,
- napoje z dodatkiem aloesu,
- „syropy”,
- lizaty bakteryjne.
Te ostatnie po konsultacji z lekarzem, bo są dostępne tylko na receptę.
Stosowanie powyższych sposobów nie ma uzasadnionej skuteczności, poza witaminą D3 i, w niektórych przypadkach, lizatami bakteryjnymi. Chociaż uwierzę, jeśli mi ktoś powie, że jakiś suplement był u niego skuteczny. Nie zawsze jest to efekt działania placebo. Czasem jest tak, że dopiero kupienie drogich specyfików skłania nas do zwiększonej uwagi nad zdrowiem nie tylko dziecka, ale i własnym.
O czym jednak zapominamy budując odporność?
- o czynnikach środowiskowych.
A w pierwszej kolejności: narażenie na dym papierosowy. I nie ma dla mnie znaczenia, jeśli ktoś powie: „wychodzę na balkon, przy dziecku nie palę”. Nie liczy się. Jeśli palisz, to dym jest na Twoich włosach, ubraniu, w oddechu. Dziecko rodziców palących jest też palaczem. Jest palaczem biernym.
Dym papierosowy sprzyja powstawaniu astmy oskrzelowej i nadreaktywności oskrzeli u dzieci, powoduje też przewlekłe chemiczne zapalenie dróg oddechowych.
Po prostu dziecko też wdycha dym. Dym niszczy nabłonek rzęskowy, znajdujący się w oskrzelach i oskrzelikach. Wyobraź sobie oskrzela jako rurę, jej wnętrze będzie wyścielone właśnie nabłonkiem rzęskowym. Rzęski tworzą coś, co przypomina szczoteczkę. I działają jak szczotka, w czasie kaszlu wymiatając to, czego w oskrzelach być nie powinno. Zniszczenie nabłonka sprawia, że szczotka słabo działa, rzęski odpadają, wszelkie pyły, których w drogach oddechowych być nie powinno, są i drażnią. A to skutkuje kaszlem i zwiększoną podatnością na infekcje. Dym papierosowy uszkadza barierę ochronną w drogach oddechowych.
Kaszel pomaga, bo jest przecież formą walki z niechcianą, obcą cząsteczką w układzie oddechowym. Ale kaszel też sprawia, że część tego nabłonka odrywa się i odsłania błonę śluzową. Odsłonięta błona śluzowa jest wrażliwa na wszelkie cząsteczki, pyły, mikroby. Do tego zbiera się wydzielina zapalna. Jeśli zafundujemy jeszcze oskrzelom świeży powiew dymu tytoniowego, dochodzi do kaszlu, nawet z dusznością. Stąd już mały kroczek do nadreaktywności oskrzeli i astmy. Już chyba Cię nie dziwi, dlaczego dzieci rodziców palących chorują częściej?
- o trybie życia dziecka.
Czy dziecko odpowiednio długo śpi? Czy ma wystarczająco dużo odpoczynku? Czy żyje w ciągłym stresie? (bierzemy pod uwagę stresujące wydarzenia w życiu rodziny, jak śmierć bliskiej osoby, rozwód rodziców, przeprowadzka). Nie będzie tu prostej korelacji. Ale warto też ten czynnik wziąć pod uwagę.
Trybem życia jest też dobrze zbilansowana dieta. Szczególnie dotyczy to dzieci pozostających na różnego typu dietach eliminacyjnych. Czasem dopiero konsultacja z lekarzem albo dietetykiem potrafi ujawnić niedobory w diecie. Niedobór pierwiastków śladowych, witamin czy białka ma wpływ na odporność.
- o szczepieniach ochronnych.
Zakładam, że dzieci w wieku przedszkolnym mają komplet szczepień podstawowych. Możemy im ten komplet rozszerzyć o szczepienia zalecane, szczególnie przeciw chorobom układu oddechowego: przeciw pneumokokom i przeciw grypie.
Czasem rodzice oczekują brak przeziębień po szczepieniu przeciw grypie. To, o czym trzeba pamiętać, mówiąc o szczepionce przeciw grypie, to że zapobiega ona tylko grypie. Nie zapobiega przeziębieniom. Tymczasem większość infekcji naszych dzieci to nie są grypy tylko zakażenia rhinowirusem, adenowirusem czy wirusem paragrypy. Przeciwko nim szczepionki nie ma. Warto pamiętać o powikłaniach grypy.
Załóżmy, że rozszerzyliśmy szczepienia u dziecko i chcemy zrobić coś jeszcze… Pragniemy jednak zakupić coś, co da nam poczucie, że zrobiliśmy po prostu więcej.
Apteki mogą zaoferować nam szereg produktów dostępnych bez recepty. To, jak wielki jest to szereg, możesz przekonać się spacerując w wielkich aptekach i oglądając półki. Kolorowy zawrót głowy, trudno wybierać. Tym trudniej, że nie ma żadnego leku, który uchroni dziecko przed przeziębieniem. Żadne syropy ani pastylki nie mają też takiej mocy, aby zabezpieczyć dziecko przed krztuścem czy zapaleniem płuc.
Są za to preparaty, które wykazują skuteczność innego typu, na przykład skracają czas objawów przeziębienia o 1 dzień. Mam na myśli leki na bazie jeżówki i niektóre preparaty bzu. Nie mają udowodnionej skuteczności w budowaniu odporności.
Są dostępne preparaty laktoferyny i immunoglukanu. Choć producenci mówią o spektakularnych efektach stosowania, wiadomo, że bez powyższych punktów, czyli szczepień, zdrowego trybu życia, w tym zbilansowanej diety, świeżego powietrza i właściwego odpoczynku, nie działają. Dopiero mając pełen pakiet ochronny dziecko jest gotowe do stawienia czoła chorobom.
fot. depositphotos.
Jedna odpowiedź do “Czy dziecko może chorować mniej?”
Komentarze wyłączone.