1. Uśmiecham się.
Buduje zaufanie i wprowadza ciepłą atmosferę. Jest punktem wyjścia do stworzenia relacji. Musi być szczery, bo dzieci doskonale odczytują fałsz. Jeśli mam paskudny dzień i trudno mi o tym zapomnieć, to rezygnuję ze sztucznego uśmiechu.
2. Witam się z dzieckiem.
Czasem „cześć”, czasem zbicie piątki. A czasem „dzień dobry”. Kilkorgu dzieciom pozwoliłam usiąść przy biurku. Jedno ściągałam z szyi, na której wisiało, schodząc z mojej głowy.
3. Zakładam kolorowy fartuch.
Chociaż najbardziej lubię białe fartuchy, rezygnuję z nich na rzecz koloru. Lekarze coraz częściej ubierają się kolorowo: błękit, róż, pastele. W czasie wizyt domowych u dzieci lekarze pojawiają się bez fartucha. W szpitalach można spotkać lekarzy w kolorowych bluzach medycznych.
4. Używam kolorowego stetoskopu,
czyli słuchawek, zazwyczaj wiszących na szyi. Pediatrzy używają kolorowych. Zdarzają się też jednostronne z głowicą zwierzaka. Mój poprzedni stetoskop był błękitny, teraz lubię korzystać z miętowego, który na głowicy ma głowę pandy.
5. Daję dzieciom nagrody.
Za dzielną postawę i odwagę. Dla mnie krzyki, kopanie czy wyrywanie się nie stanowią dyskwalifikacji z nagrody. Bo przecież dziecko weszło do gabinetu pokonując swój pierwszy strach. Każde dziecko jest dzielne. Nagrodami są naklejki, po wizycie szczepiennej balony z nadmuchanej rękawiczki. Czasem daję dyplomy. Raz nagrodziłam rodzica.
6. Korzystam z przyjaznych sprzętów medycznych,
jak kolorowe mankiety do ciśnieniomierzy, zabawki, latarki. Kiedyś korzystałam z kolorowych szpatułek do badania gardła. Ale były plastikowe i niewygodnie. Wolę zwykłą drewnianą szpatułkę, najwyżej na drugiej rysuję oczy i uśmiechniętą buzię 🙂 Zwykły przewijak dla niemowląt i waga niemowlęca stają są bardziej przyjazne, kiedy nie są zimne. Na wagę wystarczy położyć tetrową pieluchę.
7. Pozwalam dziecku wystąpić w roli lekarza.
Wiele lat temu moja kuzynka bawiła się plastykowym stetoskopem. Dotykała membraną wszystkich zabawek i mówiła, że słyszy. Nie chciała powiedzieć, co słyszy. Udało mi się ją przekonać, żeby pozwoliła i mnie posłuchać. Ja nie słyszałam niczego. Kuzynka wyjaśniła mi, że może niedosłyszę albo słuchawki się popsuły i przestały działać. Byłam zawiedziona.
Pierwszy prawdziwy stetoskop kupiłam na studiach i pamiętam, jaką przyjemność sprawiało mi osłuchiwaniu ludzkich serc. Pamiętając tamto pragnienie z dzieciństwa, pozawalam czasem kilkuletnim pacjentom posłuchać bicia własnego serca. W ten sposób mogą wystąpić w roli doktora i zobaczyć, jakie to tajemnice odkrywa lekarz, kiedy przykłada słuchawkę do klatki piersiowej.
Pozwalam też dzieciom na badanie gardła u mamy albo u swojego ulubionego misia. Wyjątkowo, do poradni dzieci zdrowych można przyjść z pluszakiem, żeby wystąpił w roli pacjenta. Po wizycie, w domu, obowiązkowo pluszak – do pralki.
8. Opowiadam dziecku, co będę robiła i nie składam obietnic bez pokrycia.
Zawsze mam nadzieję, że rodzice wesprą mnie w tych działaniach i nie będą mówić przed szczepieniem, że „to nie boli”. Bo ja nie ukrywam, że trochę jednak zaboli. Nie tak, jak pszczoła, ale jak duży komar, będzie szczypało i że zakuje. Uprzedzam, ile czasu będzie trwało. Zazwyczaj liczymy czas szczepienia, liczymy nawet razem z rodzicami. Większość mieści się w 4- 5 sekundach.
9. Wnioskowałam o utworzenie kącika dziecięcego w poczekalni.
A od wniosku do działania droga była krótka. Kącik działa trochę jak rozpraszacz, odwracając uwagę od celu wizyty w przychodni. Jest też dobrym sposobem na zajęcie czymś dziecka, jeśli czekanie w kolejce się wydłuża.
Czy Ty, jako mama, masz swoje sposoby na oswojenie dziecka z pediatrą?
Jak wyobrażasz sobie wizytę u pediatry?
Jedna odpowiedź do “Moich 10 sposobów na oswojenie lęku u dziecka, które boi się wizyty u pediatry”
Komentarze wyłączone.